W 1865 roku usunięto brutalnie reskryptem cesarskim z Katedry chorób wewnętrznych Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego zasłużonego internistę, profesora Józefa Dietla, pełnego sił i nowych koncepcji naukowych oraz dydaktycznych. Osieroconą katedrę objął dotychczasowy profesor medycyny sądowej, gruntownie wykształcony lekarz internista, Karol Gilewski, postać nieco kontrowersyjna w stylu życia i poglądów, tym niemniej dobrze prowadzący klinikę, niezły dydaktyk, znany z "muzykalnego słuchu", stąd świetnie dający sobie radę z wadami serca, które w owym czasie (zresztą i później) stanowiły główny zakres powstającej kardiologii.
Gilewski zmarł w trzydziestym dziewiątym roku życia i znowu klinika chorób wewnętrznych utraciła kierownika. Przez krótki czas zastępczo prowadził ją D. Barański, potem anatomopatolog A. Biesiadecki, a nawet profesor chorób skórnych i wenerycznych, A. Rosner. Uniwersytet zapraszał na osieroconą katedrę świetnego internistę z Warszawy, profesora niedawno zamkniętej Szkoły Głównej, J.K. Rosego, później docenta Uniwersytetu Berlińskiego - Z. Radziejewskiego, ale starania te pozostały bez skutku. Obaj grzecznie odmówili.
Wreszcie, po trzech latach Rada Wydziału Lekarskiego postanowiła powołać na katedrę chorób wewnętrznych prawie krakowianina - Edwarda Sas-Korczyńskiego. Ten po ukończeniu studiów lekarskich w Krakowie cały czas prawie pracował przy wspomnianym Gilewskim, początkowo jako "rygorant", następnie asystent, wreszcie ordynator oddziału chorób wewnętrznych Szpitala Św. Łazarza, nie zaniedbując samokształcenia w formie kilkumiesięcznej naukowej podróży do przodujących w dziedzinie medycyny klinik w Szwajcarii i Niemczech.
Nie miejsce tu na opis pełnego curriculum vitae Korczyńskiego, wszak interesuje nas najbardziej jego droga do kardiologii i w tej dziedzinie nauk medycznych osiągnięte niewątpliwe sukcesy. Trzeba jednak przynajmniej wspomnieć, że był dobrym wykładowcą, obdarzonym wspaniałą pamięcią. Posłuchajmy, co mówił o nim w swym pamiętniku Leon Wachholz: "Zdumiewał swą niezwykłą pamięcią, dzięki której znał wszystkich kilkudziesięciu uczniów po nazwisku, imieniu, a nawet z dodaniem miejsca urodzenia... był nauczycielem porywającym, zdumiewającym rozległością wiedzy i doświadczenia praktycznego, zdobywającym przez swe odnoszenie do chorych pełne ich zaufanie, wdzięczność i wiarę, że odegna od nich anioła śmierci...".
W 1889 roku Korczyński został rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, a wybór na pewno nie był przypadkowy, "...bowiem kierownictwo uczelnią powierzono stosunkowo młodemu jeszcze profesorowi, który zdołał wykazać szczególną inicjatywę w okresie realizacji budowy nowych gmachów Wydziału Lekarskiego, jak gmach Collegium Medicum przy ulicy Grzegórzeckiej i zapoczątkowanie budowy nowej, nowoczesnej kliniki chorób wewnętrznych przy ul. Kopernika 15, pozwalającej wreszcie położyć kres nienormalnym warunkom pracy, jakie istniały w dawnej klinice przy ul. Kopernika 7".
Pracował wiele społecznie, zajmując stanowisko sekretarza Towarzystwa Lekarskiego Krakowskiego, później prezesa. Piastował godność członka-korespondenta Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego, zorganizował Stowarzyszenie Wydawnictw Dzieł Lekarskich, później nazwane Towarzystwem jego imienia. W roku 1900 w dniu 25-lecia pracy Korczyńskiego jako kierownika kliniki odbył się uroczysty obchód, a jego pamiątką jest wydany z tej okazji Pamiętnik Jubileuszowy. W pięć lat później zmarł, pozostawiając w żałobie Uniwersytet Jagielloński.
Działalność naukowa profesora Korczyńskiego dotyczyła kilku dziedzin tzw. medycyny wewnętrznej, a jedną z nich była kardiologia. Był niewątpliwie pierwszym, który rozpoznał zażyciowo zator tętnicy wieńcowej serca, opisując dokładnie symptomatologię tego stanu. Bardzo dokładne i logiczne rozpoznanie przedstawił Korczyński w numerze 1 "Przeglądu Lekarskiego" z 1887 roku. Zostało ono potwierdzone badaniem sekcyjnym, przeprowadzonym przez samego Tadeusza Browicza. Jeszcze dziś zdumiewa ono intuicją i ogromną wiedzą na temat patologii układu krążenia, a nawet - jak pisali J. Aleksandrowicz i J. Lisiewicz - pewną odwagą, zważywszy, że za Kanon lekarski uchodziły słowa znakomitego Leydena, wg którego "pewne rozpoznanie pęknięcia serca jest tak samo niemożliwe, jak zatoru wieńcowego". Przypomnijmy jeszcze dla porządku, że Korczyński nie dysponował przecież elektrokardiografem.
Na uwagę zasługują też prace Korczyńskiego o farmakodynamicznych właściwościach nitrogliceryny, glikozydów konwalii i siarczanu sparteiny jako leku antyarytmicznego. Edward Korczyński zasłużył się jeszcze w innych dyscyplinach szeroko pojętej nauki o chorobach wewnętrznych. Był znakomitym gastroenterologiem, pierwszym, który zwrócił uwagę na częstość występowania nadkwaśności w chorobie wrzodowej żołądka i dwunastnicy. Zajmował się zachowaniem krwinek białych w różnych chorobach i gromadził wokół siebie grono znakomitych w przyszłości hematologów. Z powodzeniem zajmował się też chorobami zakaźnymi i reumatycznymi oraz balneologią. Jednak szczególnie chlubną kartę i to nie tylko w historii polskiej, ale i światowej nauki, stanowi dorobek Korczyńskiego i jego szkoły w dziedzinie kardiologii.
Wiesław Stembrowicz i Andrzej Śródka